Chile,  Chiloe,  Kuchnia

Curanto i wełna – szlakiem smaków i rękodzieła Chiloé

Dlaczego Chiloé jest chilijską stolicą ziemniaka i co ma to wspólnego z Polską? Z czego się składa i jak smakuje tradycyjne curanto? Co można spotkać i zjeść na chilotańskim mercado? Gdzie kupić lokalne wyroby i wełniane czapki? Zabieramy Was na Chiloé szlakiem jego smaków i rękodzieła.

Vamos?


Chiloe to wciąż żywy i autentyczny obraz wiejskiego życia wyspiarskiego. Kuchnia archipelagu nie należy do wykwintych, a jej smaki są raczej powszednie i swojskie, bazujące na lokalnych produktach. Napewno jednak nie zawiodą się Ci, którzy lubią sobie „porządnie” zjeść. Bo na  Chiloé je się dużo, ciężko i tłusto. Tak, by sił do pracy wystarczyło na długo i by nie dać się trudnemu klimatowi południa. Na dietę chilote w dużej mierze składają się owoce morza, swojsko hodowane kurczaki, świnki i barany oraz nienaturalnej wielkości warzywa.

Chiloé – stolica ziemniaka

Czy wiecie, że na wyspie Chiloé uprawia się ok. 300 rodzajów ziemniaka? Podobno jest kolebką tego warzywa i właśnie stąmtąd rozprzestrzeniło się ono do innych ziemniaczarskich krajów. Same ziemniaki tzw. papas chilotas są różnej wielkości i o niesamowicie wymyślnych kształtach. Jeszcze ciekawsze są kolory tutejszego warzywa. O ile brązowe, żółte i czerwone ziemniaki są nam znane, to na Chiloé znajdziemy też takie o purpurowej czy fioletowej barwie (również w środku). Nic dziwnego, że ziemniak pod różną postacią towarzyszy praktycznie każdemu daniu na archipelagu.

Do dziś rolnictwo i uprawa ziemi zaspokaja potrzeby mieszkańców, ale też stanowi ważną część ich dochodów. Może się wydawać, że Chiloé faktycznie jest „ziemią błogosławioną”. Wystarczy pójść na targ, czy do warzywniaka i zobaczyć jakie żywe kolory i jakie wielkości mają tamtejsze warzywa. Na przykład taki czosnek, którego ząbek, a raczej ząb ma wielkość cebulki, a cała główka wielkość pięści.

Na targu rybnym

Rybołówstwo i połowy owocy morza to obok rolnictwa druga gałąź gospodarki archipelagu. Na targach rybackich i mercados sprzedaje się m.in. łososie (spróbujcie ceviche!) oraz różnej wielkości i wyglądu owoce morza. Szczególną uwagę przyciągają wiszące łańcuchy wędzonych małży, które na pierwszy rzut oka wywołują całkiem inne skojarzenia.

Placki ziemniaczane po chilotańsku i inne słodkości

Jak już wiecie ziemniak pod różną postacią to główny składnik prawie każdego dania archipelagu. Gotowany, smażony albo w placku, czy tortilli. W tym są z resztą do Polski podobni. Milcao i chochoca to w smaku takie nasze placki ziemniaczane, tylko trochę w innej formie i wypełnione skwarkami. Chapalele na bazie gotowanych ziemniaków i mąki to podobieństwo naszych knedli czy kopytek.

Milcaos & chochoca

A na deser: empanady faszerowane lokalnymi jabłkami, smażone przekąski typu faworki oraz słodkie, zatykające precelki z mąki ziemniaczanej. Osadnictwo niemieckie wywarło ogromny wpływ na gastronomię Chiloé. Typowe ciasto – „kuchen” (tarta) z owocami czy orzechami, znajdziemy praktycznie w każdej kawiarni. Jest ono praktycznie uznawane za rodzimy specjał archipelagu.

CURANTO – chilotański miszmasz

Curanto to najbardziej popularne danie archipelagu Chiloé. Zawiera w sobie kwintesencję, tego czym wyspy bogate: różnorodność małż jak cholgas, choritos, czy almejas; swojskie mięsiwo – w tym kawałek kurczaka, wieprzowiny oraz kiełbasy, no i oczywiście ziemniak –  gotowany oraz pod postacią milcao i chapalele. W wersji szybkiej i komercyjnej składniki na curanto gotuje się w wielkim garze (hiszp. „curanto en olla”). Wówczas do sutego talerza podaje się również kubeczek wywaru (z wyraźną nutą białego wina).

Tradycyjny sposób przyrządzenia tego dania to tzw. „curanto en hoyo”, czyli „curanto z dziury”. Metoda ta znana już przed tysiącami lat jest pracochłonna i zabiera dużo czasu, ale jest przy okazji prawdziwym lokalnym rytuałem i okazją do spotkań. Najpierw przygotowuje się ok. półmetrowy dół, na którego dno wrzuca się uprzednio rozgrzane kamienie. Następnie po kolei układa się składniki curanto. Warstwa po warstwie, oddzielając je liścmi rośliny „pangue” lub kapusty. Wierzch pokrywa się ziemią lub mokrymi workami. Taki naturalny piekarnik. Obecnie przygotowane tą metodą curanto możemy zjeśc praktycznie tylko na specjalne zamówienie.

*Cena curanto (tego w lokalach, z garnka) to ok. 7.000 CLP. Próbując danie po raz pierwszy, zamówiliśmy po porcji dla każdego z nas. A porcje są ogromne. W zupełności najedlibyśmy się jednym talerzem obydwoje. Samo jedzenie dania jest „pracochłonne”, głównie za sprawą owocy morza, które trzeba wydłubać z muszli (dostaliśmy nawet dodatkowe miseczki na odpady). Samo curanto na talerzu nie wygląda dość apetycznie, a smak hmmmm…każdy sam musi okreslić. Muszle smakowały, gotowane mięso nie należy do moich ulubionych, za to Tomi wzdrygał się na milcaos (które ja z kolei przełknęłam, jak na wychowaną na kopytkach Polkę przystało). Z pewnością curanto przygotowane tradycyjnym sposobem smakuje o niebo lepiej. Ale to do sprawdzenia następnym razem.

Gdzie jeść na Chiloe?

Przede wszystkim na mercados (w Castro, Ancud). Bardzo sławne są też jadłodajnie tzw. Cocinerias w miejscowości Dalcahue. Można spróbować swojskich, lokalnych potraw w przystępnych cenach. Uwaga! Pora obiadowa zarówno w cocinerias jak i na mercados kończy się ok. godziny 15. Spóźnialscy będą musieli zaspokoić się empanadą lub ziemniaczanym plackiem.

A jeśli podczas podróży po Chiloe zatęsknicie za polskimi słodyczami, to znajdziecie je w Castro. Właśnie tam nasza rodaczka Ania prowadzi swój mały sklepik z polskimi produktami. Po kilku miesiącach przerwy ptasie mleczko smakowało wybornie! „ANKA” zaprasza na ulicę Pedro Montt 658 (Castro) naprzeciwko palafitos.

Chiloé wełną stoi

Owcza wełna to charakterystyczny element archipelagu Chiloé. Spełnia zarówno funcje dekoracyjne i użytkowe w chilotańskim domu, ale przede wszystkim chroni przed zimnem i surowym klimatem południa. Wełniane czapki, sweterki, kapcie, skarpety, szale, pledy, poncza i skóry. Wszystko barwione naturalnymi sposobami, przez co kolory są zazwyczaj brunatne i niezbyt krzykliwe. Trochę jak na naszym Podhalu, tylko wzory nieco inne.

Robótki na drutach to chyba jedno z ulubionych zajęć kobiet na Chiloe (choć dziergającego Pana też spotkaliśmy). Sprzedawczyni na targu, czy w sklepie z pamiątkami wolne chwile wykorzystuje właśnie na zrobienie kolejnego szalika albo czapki. Mi osobiście podobają się chilotańskie poncha. Typowe dla Chiloé są też wyroby wikliniarskie (koszyczki, miseczki) oraz przedmioty z drewna (przybory kuchenne, czy repliki chilotańskich domków). A wy jaką z tych rzeczy zabralibyście do domu?

Gdzie kupić pamiątki z Chiloé ?

Na wyspie znajdziecie mnóstwo sklepików z pamiątkami i tradycyjnymi wyrobami (hiszp. artesania). Warto też wybrać się na targ rękodzieła tzw. Feria Artesanal w Dalcahue, które odbywa się od wtorku do niedzieli (największa jest w sobotę). Feria szczyci się tym, iż sprzedawane produkty są tylko lokalnych twórców i z materiałów pochodzenia chilotańskiego (no made in China, no made in Peru).

 

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.