Europa,  Ukraina

Lwów – miasto kawy i tajemnic z galicyjską duszą..

Dziś do porannej albo południowej kawy proponujemy Wam wycieczkę do miejsca, gdzie czas się zatrzymał, a życie płynie jakby wolniej. Jedziemy do sąsiada, miejsca nie tak odległego (hmm google maps twierdzi, ze z Krakowa to tylko 333 km ), a w sumie nigdy nie było mi po drodze. Lwów, bo o nim mowa,  pomimo wciąż trwającego konfliktu na Ukrainie, można powiedzieć, że jest miastem bezpiecznym i nie czuliśmy tam żadnego zagrożenia, a wręcz przeciwnie – miasto żyje, bawi się, ulice tańczą i śpiewają.

Zapraszamy na foto-wycieczkę po Lwowie! Vamos?


*U dołu wpisu znajdziecie wskazówki dotyczące podróży: jak dojechać, gdzie spać i paragony, czyli co i ile kosztowało nas w 2016r.

Marszrutki – takim „busikiem” możecie dojechac już spod granicy do Lwowa. Zawsze wypchane są po same brzegi, a jeśli dodacie do tego brak klimy (w naszej sytuacji, przy ponad 20 stopniach), to wiecie już, że to jeden z punktów, które musicie zaliczyć, jadąc na Ukrainę (ciekawe jak jest z ogrzewaniem w zimie). Spotkacie je również już w samym Lwowie, gdyż jest to jeden z głównych środków transportu po mieście i do najbliższych miejscowości.

Czekamy na odjazd do Lwowa:

Kolejka i wymiana pasażerów w marszrutce:

Opera – otwarta w 1900 roku, na placu przed nią zawsze tłumnie. Jeśli tam będziecie to wybierzcie się w naszym imieniu na balet albo operę – nam niestety zabrakło czasu 🙁 (a szkoda, bo można się tu ukulturalnić za naprawdę nieduże pieniądze).

We Lwowie znajdziecie targi staroci i rękodzieła – my zahaczyliśmy o dwa w centrum – czego oni tam nie mają… Tomi niestety opuścił Lwów niepocieszony – a to wszystko za sprawą znalezionego na takim targu aparatu Zenit, którego obiektyw sprzedał się jak świeża bułeczka, zanim Tomi się na zakup zdecydował 🙁

A jeśli już o targach mowa, to natrafiliśmy też na wielką Halę Targową, znajdującą się w pobliżu dworca. Od samego wejścia czuć było zapach rybich straganów, natomiast w centralnej, zabudowanej części znajdowały się stoiska, uginające się pod kilogramami mięsa – bez szybek, bez lodówek, za to towary dumnie wiszące, wylegujące na stołach i prezentowane przez sprzedawców – „Dotknij Pan! Świeżutkie!” – i tak wszyscy dotykali, sprawdzali i wybierali najlepsze partie na obiad. A do tego kawał dobrej słoniny – przysmaku i niezastąpionego produktu ukraińskiej kuchni.

Kościoły, cerkwie, synagogi i  katedra ormiańska  – Lwów to prawdziwa mieszanka kulturowa i religijna. W czasie, gdy tam byliśmy trwały jeszcze przygotowania do Wielkanocy (ważne dla osób, które może wybierają się tam na majówkę – 1 maja wypada w tym roku Wielkanoc prawosławna).

XVIII – wieczny kościół Dominikanów
XVII- wieczny kościół Karmelitów
XVI-wieczna Cerkiew Przemienienia Pańskiego

Katedra ormiańska – mieliśmy tu przypadkową niezwykłą okazję usłyszeć ormiański śpiew. Niesamowita akustyka i wrażenia po ciarki.

Lwowskie lwy – co powiecie na zabawę w szukanie lwów? Nie jest to trudne – wszędzie ich pełno – wystarczy tylko spostrzegawcze oko.

No zaraz zaraz, mówiliśmy coś na początku o kawie? Tak, bo Lwów to miejsce, gdzie kawa smakuje inaczej, wykonywana w tradycyjny sposób – grzana w małych tygielkach na ziarnach piasku i przelewana wraz z kawowym kremem (po prostu „fusami) do małych filiżaneczek.

Taką „kawę po lwowsku” możecie zamówić praktycznie w każdej kawiarence, a my polecamy wam w szczególności:

Kawiarnię ” Wirmenka„, istniejącą już 36 lat, znajduje się na rogu ulic: Virmenska i Drukarska. Tam było nasze pierwsze zetknięcie z lwowska kawą, do tego ekler i napawając się cudownym kawowym aromatem można nabrać sił na dalsze spacery.

A teraz coś dla miłośników starych aparatów i fotografii – kawiarnia i fotograficzne muzeum w jednym – Fixage na ul.Kniazia Romana 6 . Właściciel zbierał eksponaty przez 40 lat, a tylko niecałą połowę tej kolekcji możecie podziwiać na dwóch poziomach tego lokalu ( oczywiście popijając kawkę i przegryzając ciacho).

Na koniec jeszcze mała kawiarenka „ Na Bambetli” (Rynok Square 29), ukryta w wewnętrznym dziedzińcu między kamienicami przy Rynku. Lwowska kawa z cytryną – to było ciekawe doświadczenie smakowe, ale pozytywne oczywiście. Fajny klimat i wygodne parapety z poduchami do posiedzenia na zewnątrz.

A po kawie zachęcamy do dalszego spaceru po mieście – nie bójcie się zagłębiać w uliczki, odkrywajcie, co za rogiem i za drzwiami starych kamienic. Dajcie się uwieść klimatowi i niespiesznemu rytmu życia Lwowa. Obserwujcie, poznawajcie jego mieszkańców i historie.

Pora na obiad. My udaliśmy się na posiłek do znanej restauracji bufetowej „Puzata Hata” (na ul.Sichovykh Striltsiv 12)  – najpierw myjemy rączki (ułatwiona sprawa, umywalki stoją zaraz przy wejściu), a później z długo ciągnącego się bufetu wybieramy co nam się spodoba. Domowo, wielki wybór, smacznie i tanio. Nie trzeba nic więcej 🙂

Najedzeni? To pora ruszyć w górę! Na przykład na wzgórze Wysoki Zamek, by podziwiać stamtąd panoramę całego miasta. Może z powodu niezbyt pięknej pogody,widok ten nie zwalił nas z nóg, ale na spacer jest to bardzo fajny park miejski.

Bardzo nam się natomiast podobały widoczki z wieży neogotyckiego kościoła Św.Olgi i Elżbiety (przy pl..Kropyvnytskiego 1) – wstęp 10 UAH i można piąć się na szczyt po kręconych schodach.

Nie dotarliśmy niestety na wieżę ratuszową, za to znaleźliśmy miejsce, gdzie za darmo można oglądać centrum Lwowa i to  wychylając się z komina! Dom Legend (Dim Legend przy ul. Staroievreiska 48) to pub i restauracja, zajmująca 7 pięter kamienicy, gdzie każda sala to inna lwowska legenda. Na samej górze jest..a z resztą zobaczcie fotki 🙂

Nasza wizyta we Lwowie trwała 3 dni – prawdę mówiąc, nie sądziłam, że zabraknie nam czasu.  A okazało się , że pozostało nam jeszcze wiele rzeczy do zobaczenia na kolejny raz.

Na koniec łapcie nasz filmik z wycieczki:

Spodobało się we Lwowie? Wybralibyście się? No to patrzcie co i jak:

*Ceny na rok 2016

Jak tam dojedziecie?

My proponujemy wam standard – dla nas najszybszy (ok.8h z przerwami w podróży), najekonomiczniejszy ( ok.116 PLN/2 osoby tam i spowrotem) i najciekawszy. Kluczem jest dotarcie do Przemyśla, gdzie zawsze też mozecie zatrzymać sie na dłużej i przespacerować się tym miłym, galicyjskim miasteczkiem (my startujemy z Krakowa do Rzeszowa Polskim Busem (2h, tanie bilety), przesiadamy się na pociąg do Przemyśla (Regio za ok.10 zł/os + kolejne 1h 40min drogi), prosto z pociągu trafiamy na busa do Medyki (dodajemy 2 PLN/os + 15 min jazdy), a na miejscu bez kolejeczki, w 5 min przekraczamy granicę, zostawiając w tyle sznur czekających kierowców, ich rodzin i aut. „Za granicą” taki sam sznur tylko w drugą stronę – a my zmierzamy pod prąd na postój marszrutek (jakieś 7 min pieszo od przejścia, po lewej stronie drogi) – w kasie kupujemy bilety do Lwowa– Pani mówi po polsku 🙂 ( bilet – 35 UAH za osobę, czyli jakieś 6,20 PLN) czekamy pół godzinki, grzejąc się do słoneczka, które za chwilę będziemy przeklinać, topiąc się w przepełnionym i gorącym busie. Podróż teoretycznie powinna trwać 1,5 h,ale zazwyczaj schodzi  się ok.2h.

Inny sposób, który początkowo braliśmy pod uwagę to blablacar. Dlaczego nie zdecydowaliśmy się na wygodną, szybką podróż autem? Bo jak się okazało to po pierwsze wcale nie jest to taki tani sposób ( większość przejazdów z Krakowa do Lwowa zaczynała się od 40 PLN/os wzwyż, po drugie słyszeliśmy z doświadczenia znajomych, że spędzili ładne kilkanaście godzin w podróży w połączeniu z czekaniem na granicy. A po trzecie: jak moglibyśmy sobie odpuścić podróż marszrutką? 🙂

Gdzie się prześpicie?

Mimo tego, że ogólnie na Ukrainie jest tanio, to wygląda na to, że po Euro 2012 ceny poszły w górę i dalej się tak trzymają. Na portalach rezerwacyjnych znajdziecie wiele różnych miejsc noclegowych – dużą większość stanowią również, coraz częściej oferowane przez indywidualnych właścicieli – apartamenty, kawalerki ,czy spore mieszkania. Nam udało się znaleźć nocleg w mieszkanku jednopokojowym z łazienką  w starej kamienicy przy prosp. Svobody – vis a vis Opery. Koszt – niecałe 100 PLN/2 noce. Jeśli chodzi o hostele to większość z nich oferuje łóżka w dormach (od dyszki za noc), albo pokoje indywidualne, w większości z łazienką wspólną na korytarzu. Na ostatnią noc we Lwowie znaleźliśmy niedawno otwarty hostel- Gari’s Hostel (przy ul. Kopernika) – malutki pokoik dwuosobowy, ale z łazienką kosztował nas 70 PLN.

Czas na paragony, czyli co i za ile kupicie we Lwowie:

Bilety:

  • marszrutka wewnątrz Lwowa –  4 UAH (ok. 77 groszy)
  • tramwaj – 2 UAH (ok. 35 groszy)

Supermarkety:

  • chleb zwykły krojony  (najtańszy) – ok.7 UAH ( ok.1,34 PLN)
  • 7days – 11 UAH (ok.2,10 PLN), ukraiński croissant – 6,80 UAH (ok. 1,28 PLN)
  • drożdżówki – ok.4 UAH (ok. 77 groszy)
  • jogurt do picia – 13,50 UAH (ok.2, 59 PLN), kefir owocowy – 1,5l – 27,29 UAH (ok.5,23 PLN)
  • woda butelkowana 2l (najtańsza) – 6,79 UAH (ok.1,30 PLN)
  • Pepsi 2l – 19,29 UAH (3,40 PLN), pepsi 0,5l – 9,29 UAH (ok. 1,78 PLN)
  • soki owocowe 1l – 20,80 UAH (ok.3,99 PLN)

Pewnie zabrakło Wam na tych rachunkach piwa? 🙂 Bo we Lwowie chyba lepiej po prostu wypić je na mieście..zobaczcie:

  • piwko 0.5l w Dim Legend – 28 UAH (ok.5,36 PLN)
  • Teatr Piwa „Prawda” (Beer Theatre Pravda) – możecie zamówić i posmakować różne piwa (każde po 0.25l) – taka jedna lampka to 18 UAH (ok.3, 45 PLN)

A jak ktoś woli kawę:

  • kawa po lwowsku w Wirmence – 20 UAH (ok.3, 80 PLN), a jeśli do tego eklerek to dodatkowe 15 UAH ( 2,87 PLN)
  • kawa po turecku w Fixage – 35 UAH (6,70 PLN)

Na obiadek:

  • np. kotlecik z kaszą/ziemniakami + surówka w Puzata Hata – ok. 47 UAH (9 PLN)
  • przypadkowy barek mleczny: zupa, kotlet ze ziemniakami, pielmeni – łącznie 72 UAH (ok.13, 80 PLN)

No a na deser, jakże inaczej:

ukraińskie cukierki –  krówki i inne – prawie pół kg słodkości od znanej fabryki cukierniczej Roshen kosztowało nas ok.12 PLN.

O czym pamiętać, jadąc do Lwowa?

  1. Zabrać paszport!
  2. Po przekroczeniu granicy ukraińskiej przestawić zegarki o godzinę do przodu
  3. Przygotujcie się na to, że po angielsku mało kto was zrozumie – najłatwiej mówić po polsku, a pewnie większość osób doskonale będzie wiedziało o co Wam chodzi (szkoda tylko, że niezbyt to działa w drugą stronę tzn. czemu tak niewiele rozumiałam po ukraińsku?). Ale nie martwcie się! Nawet jeżeli jedna osoba nie da rady Wam czegoś wytłumaczyć, to zaraz wkoło zjawi się kilka innych osób, które wszystkie wraz będą Wam próbować to wyjaśnić (mieliśmy tak w marszrutce do Lwowa, kiedy spytaliśmy, czym możemy dojechać do naszego lokum- skończyło się na tym, że bardzo opiekuńcze starsze małżeństwo na busa nas zaprowadziło i przykazało kierowcy, by ” się nami zaopiekował”), a w mlecznym barze kelnerka zwołała prawie całą kuchnię (głównie młode dziewczęta), by dukającym angielskim i łamanym polskim objaśniły nam dania z karty  – oczywiście menu tylko w j.ukraińskim:)
  4. Przed granicą wymieńcie tylko drobne na busa – na miejscu w centrum Lwowa jest pełno kantorów, gdzie o dziwo ceny nie wahają sie w zależności odległości od rynku, a są wszędzie takie same. W większości miejsc można płacić kartą (czasem nawet jest korzystniej niż wymiana pieniędzy – sprawdzajcie kurs swoich banków).

To kto się wybiera teraz do Lwowa? Dajcie znać, jak było i jakie nowe fajne miejsca odkryliście.Piszcie też, jeśli macie jakiekolwiek pytania.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.